Urodziłam się w stadzie zamieszkującym północną część Doliny Łez, bardzo
odległego i prawie odciętego od świata miejsca. Moimi rodzicami była
klacz imieniem Redema i ogier zwany Karionem. Rodzice dobrze się mną
zajmowali chodź czasami miałam wrażenie, że im przeszkadzam. Matka
sprawowała stanowisko dowódcy straży a ojciec był przeciętnym
wojownikiem. Jak można się po tym domyśleć moja mama miała nie łatwy
charakter i dużo obowiązków toteż częściej spędzałam czas z tatą. Często
miałąm wrażenie, że tylko im przeszkadzam. Kiedyś uciekąłm na jedną noc
a gdy wróciłam dostałam niemałą karę. Myślałam, że jeśli ucieknę
rodzicę po prostu będą mieli mniej problemów ale okazało się zupełnie
odwrotnie. Nie miałam za durzo przyjaciół w stadzie. Byłam jednym z
niewielu źrebaków. Innym z nich był syn alf. Bardzo się polubiliśmy
jednak jego ojcu nie bardzo podobało się to, że się z nim zadaję. Często
mnie wyzywał i nawet nie starał się ukryć swojej niechęci do mnie. Było
mi ciężko jednak nie chciałam nikomu sprawiać problemów dlatego
wszystko zawsze zostawiałam dla siebie. Gdy miałam dwa lata byłam
świadkiem czegoś okropnego. Na moich oczach alfa zabił jednego z naszych
członków. Co prawda nie przepadałam za nim ale i tak było to dla mnie
zbyt okrótne. Następnego dnia zauważyłam, że wszystkie konie patrzą się
na mnie dziwnie i szeptają coś do siebie. Gdy spotkałam syna alf on
tylko powiedział z wyrzutem:
- Nie wierzę, że to zrobiłaś.
Nie miałam pojęcia o co chodzi. Nie zdążyłam jednak zapytać ponieważ już
po chwili zostałąm zatrzymana przez jednego z wojowników i zaprowadzona
do alfy. Wszyscy zebrali się wokół. Moi rodzice stali ze spószczonymi
głowami a surowy wzrok alfy był wbity we mnie.
- Za dopuszczenie się tak niecnego czynu jakim było zabicie jednego z
naszych członków zostajesz... - zapadła chwila milczenia, próbowałam
zrozumieć to co właśnie do mnie mówi - wygnana!
Chciałam coś powiedzieć, obronić się ale nie pozwolili mi. Pewnie i tak
by mi nie uwierzyli w końcu tylko ja widziałam jak sam alfa go
zampordował. Postanowiłąm nie sprawiać kłopotu i po prostu odejść. Było
mi przykro, że przezemnie rodzice mieli tylke problemów. Przedzierałam
się przez bagna i lasy. Na opuszczenie terenów miałam 48 godzin. Jeśli
po tym czasie ktoś znalazł by mnie na terenach mógł by mnie zabić.
Dlatego szłąm cały dzień bez ani jednego odpoczynku, nie mogłam sobie na
niego pozwolić. Musiałam zniknąć jak najszybciej. Gdy byłam już poza
granicami odetchnęłam z ulgą i padłam na ziemię. Musiałąm odpocząć, nie
miałam siły iść dalej. Gdy w końcu udało mi się odzyskać siły ruszyłąm
dalej, teraz jednak nie musiałam się śpieszyć. Mogłam ze spokojnem
przemierzać kolejne miejsca. W jednym z lasów napotkałam rudą kotkę.
Nazywała się Letta. Też od bardzo dawna była samotna. Zaprztjaźniłam się
z nią i została ona moją towarzyszką. Cieszyłam się ponieważ już dawno z
nikim nie rozmawiałam. Wędrowałam w poszukiwaniu stada. W ten sposób
minęły kolejne 2 lata. W końcu jednak cel został osiągnięty. Napotkałam
ogiera imieniem Roko, który miał swoje stado. Ale co ważniejsze zgodził
się mnie do niego przyjąć, do Stada Ognistej Mgły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz